Cześć.
Zastanawiacie się już co ze mną się dzieje?
Bo ja tak.
Ostatnio straciłam chęci na WSZYSTKO.
Więc.Oto i jestem.
Wytłumaczę Wam to wszystko w streszczeniu.
Ostatnio jeżdżę po szkole do lekarza co zajmuje mi jakieś 2 godziny.
Zdążam wpaść tylko na obiad do domu a potem już mnie ma.Wracam o jakiejś 18 i uwierzcie pakuje książki na następny dzień w szkole i kładę się do łóżka.
Nie jest lekko.
Jeżdżę na jakieś zabiegi a to mnie już serio wykańcza.
Ostatnio było ciut więcej nauki i nie miałam już chęci otwierać bloggera.
Od kilku dni nawet nie korzystam z internetu.
Jest taka ładna pogoda i mam TYLE pomysłów na czas po szkole.
Nie będę Wam teraz nic obiecywać.
Bo nie mam chęci na opowiadanie.
Może coś innego mnie zainspiruje i coś dla Was napiszę.
Nie wiem kiedy napiszę rozdział.
Obiecywać Wam nic nie mogę bo na siłę nic nie będę pisała.
Może pomyślę nad opowiadaniem o Ruggelari?
Co Wy na to?
Jeszcze raz przepraszam i do kolejnego :*
~Ola
ღ Lεοηεττα Fοrεvεr ღ
wtorek, 2 czerwca 2015
sobota, 16 maja 2015
Uwaga!
Hej.
To nie rozdział c:
Wiem...
Jesteście mega wkurzeni.
Niestety musicie czekać do poniedziałku na rozdział.
Oczywiście wyjaśnię,Wam dlaczego tak długo nie było żadnego posta.
~Ola
To nie rozdział c:
Wiem...
Jesteście mega wkurzeni.
Niestety musicie czekać do poniedziałku na rozdział.
Oczywiście wyjaśnię,Wam dlaczego tak długo nie było żadnego posta.
~Ola
poniedziałek, 27 kwietnia 2015
Bardzo ważna notka!
Hej.
Na początku chciałam zaznaczyć,że jest mi wstyd,ponieważ rozdział miał pojawić się dawno temu.
Niestety jak wiecie z ostatniego posta informacyjnego moja wychowawczyni wyjeżdża do NY.
I najprawdopodobniej w środę zobaczę ją ostatni raz.
Uwierzcie,że jest mi niezmiernie przykro.
Pół soboty siedziałam z klasą i naszą panią na boisku w szkole,był grill itd.
Wróciłam do domu późno bo byłam jeszcze z koleżankami na placu zabaw (my takie dzieci)
Całą niedzielę leżałam w łóżku bo się źle czułam,dzisiaj nic nie napiszę,ponieważ..
Po prostu nie mam teraz do tego siły.
Ja wiem,tydzień temu też nie miałam,ale teraz jest taki czas gdy nic mi się nie chcę.
Po szkole odrabiam lekcje a później siedzę na dworze korzystając z ładnej pogody lub wychodzę z moimi znajomymi.
OBIECUJE,ŻE ROZDZIAŁ POJAWI SIĘ W CZWARTEK.
Wiem..możecie mnie teraz hejtować do woli.
Ale myśl,że moja ulubiona pani która uczyła mnie 4 lata wyjeżdża a ja już nigdy się z nią nie zobaczę jest bardzo dobijająca.
Nie myślcie teraz sobie,że się chwalę czy coś.
NIE.Po prostu chcę abyście znali powód nie pojawiania się rozdziałów.
Do czwartku,Ola :*
Na początku chciałam zaznaczyć,że jest mi wstyd,ponieważ rozdział miał pojawić się dawno temu.
Niestety jak wiecie z ostatniego posta informacyjnego moja wychowawczyni wyjeżdża do NY.
I najprawdopodobniej w środę zobaczę ją ostatni raz.
Uwierzcie,że jest mi niezmiernie przykro.
Pół soboty siedziałam z klasą i naszą panią na boisku w szkole,był grill itd.
Wróciłam do domu późno bo byłam jeszcze z koleżankami na placu zabaw (my takie dzieci)
Całą niedzielę leżałam w łóżku bo się źle czułam,dzisiaj nic nie napiszę,ponieważ..
Po prostu nie mam teraz do tego siły.
Ja wiem,tydzień temu też nie miałam,ale teraz jest taki czas gdy nic mi się nie chcę.
Po szkole odrabiam lekcje a później siedzę na dworze korzystając z ładnej pogody lub wychodzę z moimi znajomymi.
OBIECUJE,ŻE ROZDZIAŁ POJAWI SIĘ W CZWARTEK.
Wiem..możecie mnie teraz hejtować do woli.
Ale myśl,że moja ulubiona pani która uczyła mnie 4 lata wyjeżdża a ja już nigdy się z nią nie zobaczę jest bardzo dobijająca.
Nie myślcie teraz sobie,że się chwalę czy coś.
NIE.Po prostu chcę abyście znali powód nie pojawiania się rozdziałów.
Do czwartku,Ola :*
piątek, 17 kwietnia 2015
Ważna notka!
Hej,
Od razu zaznaczam,że nie wiem kiedy się pojawi rozdział..
Ten tydzień był dla mnie strasznie ciężki,nie chodzi tu tylko o szkołę.
Mam rozwalony telefon i wszystkie wiadomości które piszecie do mnie na gg nie dochodzą.
Nie mam nawet zaczętego rozdziału.Nie chcę abyście pomyśleli,iż mi się nie chcę pisać.
Nie chodzi o to.
W przyszłym tygodniu mam prawie codziennie sprawdziany i po szkole nie będę mieć czasu usiąść przed komputer. (Gdy miałam telefon pisałam po kawałku w szkole)
Na dodatek moja wychowawczyni ostatniego dnia kwietnia wyjeżdża do NY,i nie będzie jej do końca roku.
Jest mi strasznie przykro z tego powodu.
Jak by tego było mało przygotowujemy takie pożegnanie/piknik i przedstawienie na koniec roku.
Jednym słowem MASAKRA.
Nie jest tak źle,ale po całym dniu nauki nie mam siły już dla Was pisać postów.
Gdy będę mieć trochę więcej czasu obiecuje,że coś dodam.
Mam jeszcze dobrą wiadomość,możecie się ze mną skontaktować przez email-szalona.ola@autograf.pl
Co do konkursu na OS.Nie dostałam,żadnej pracy.
~Do następnego,Ola
PS:KTO SIĘ CIESZY,ŻE TINITER ZERWAŁ?
TYLKO JESZCZE CZEKAĆ,AŻ JORGE POWIE STEPHIE'BYE,BYE'
Od razu zaznaczam,że nie wiem kiedy się pojawi rozdział..
Ten tydzień był dla mnie strasznie ciężki,nie chodzi tu tylko o szkołę.
Mam rozwalony telefon i wszystkie wiadomości które piszecie do mnie na gg nie dochodzą.
Nie mam nawet zaczętego rozdziału.Nie chcę abyście pomyśleli,iż mi się nie chcę pisać.
Nie chodzi o to.
W przyszłym tygodniu mam prawie codziennie sprawdziany i po szkole nie będę mieć czasu usiąść przed komputer. (Gdy miałam telefon pisałam po kawałku w szkole)
Na dodatek moja wychowawczyni ostatniego dnia kwietnia wyjeżdża do NY,i nie będzie jej do końca roku.
Jest mi strasznie przykro z tego powodu.
Jak by tego było mało przygotowujemy takie pożegnanie/piknik i przedstawienie na koniec roku.
Jednym słowem MASAKRA.
Nie jest tak źle,ale po całym dniu nauki nie mam siły już dla Was pisać postów.
Gdy będę mieć trochę więcej czasu obiecuje,że coś dodam.
Mam jeszcze dobrą wiadomość,możecie się ze mną skontaktować przez email-szalona.ola@autograf.pl
Co do konkursu na OS.Nie dostałam,żadnej pracy.
~Do następnego,Ola
PS:KTO SIĘ CIESZY,ŻE TINITER ZERWAŁ?
TYLKO JESZCZE CZEKAĆ,AŻ JORGE POWIE STEPHIE'BYE,BYE'
piątek, 10 kwietnia 2015
Rozdział 5
Specjalna dedykacja dla wszystkich lam
-A ta przypomina mi serce-Oznajmił Leon,patrząc na niebo pełne gwiazd.
-Serio?Serce?Mi to przypomina kwiatka-Zachichotałam.
-Zmieniasz mnie,Violetta-Zmieniam go..
-Na lepsze czy gorsze?-O boże drogi kocham Leona Verdasa.Znaczy nie.To jest palant.
-Myślę,że na lepsze.Tamte moje uległe traktowałem gorzej..Były bite,i wypieprzone na Amen-Zatkało mnie.
-Dlaczego tak się zachowywałeś?
-Lubię mieć kontrolę nad wszystkim.Lubię zadawać ból,taki jaki przechodziłem ja gdy byłem mniejszy-Powiedział.
-Nie chcę być twoją uległą..-Odwrócił się do mnie tak,że mogłam patrzeć na jego twarz.
-A ja nie chcę Cię tak traktować. Boje się tylko,że się w Tobie zakocham.Miłość jest głupia-Halo?Chyba umarłam.Potrzebuje tlenu.
-Miłość nie jest głupia...
-Nawet nie potrafię kochać.Chciałbym kochać Ciebie-O Boże drogi..
-Kocham Cię Leon.-Powiedziałam i złączyłam nasze usta w pocałunku.
Obudziłam się.Ty był tylko sen.Spojrzałam na zegarek 2:37.
-Co się stało
-Śniło mi się,że powiedziałam Ci,że Cię kocham a ty mówiłeś,że chciałbyś mnie kochać i tak dalej.-Podniósł się do pozycji siedzącej.
-Czasem sny się sprawdzają-Szepnął myśląc,że nie usłyszę i znów położył się spać.
Co to miało być?On coś sugeruje?Przebudziłam się około 8.Postanowiłam już wstać i wziąć orzeźwiający prysznic.
Po wykonanej czynności zeszłam na dół.
Gdzie jest Leon?Nigdzie go nie ma.
Weszłam do kuchni i zobaczyłam leżącą na stole karteczkę:Poszedłem załatwić sprawę z Taylorem.
O kurwa.Oni się tam pozabijają..
Wzięłam swój biały telefon firmy Apple i wykręciłam do niego numer.Poczta głosowa.
Dobra..myślę,że niedługo wróci.
Nie jest małym dzieckiem.
Nie będę się teraz tym przejmować.
A może on już nie żyje?
Idę tam.
Na miejsce dotarłam w 10 minut,przed niedużym domem Taylora stało jakieś auto.
Drzwi były otwarte więc spokojnie mogłam wejść.
Kogo tam zastałam?
Leona,Taylora i...policję.
-Kochanie dobrze,że jesteś.Ci panowie nie chcą mi wierzyć,że jesteś moją narzeczoną i to ty byłaś na tym nagraniu-Hahaha,Ja?Narzeczoną?
-Tak,dzień dobry.-Oznajmiłam.
-W takim razie pan Verdas może iść.Natomiast tego pana zabieramy-Wskazał na Taylora.
No,szybko poszło.
-Możesz mi powiedzieć co to miało być?!-Krzyknęłam.
-Spokojnie,mała-Mała to jest jego pała.
-Zaraz Cię uderzę,ale to szczegół-Uśmiechnęłam się sztucznie.
-Nie jesteś przypadkiem w ciąży?Robiłaś test?-Zaśmiał się.
-To ty nie wiesz?Wiatr mnie zapłodnił.
-Czuje zazdrość.Byłem u niego i mu przypieprzyłem ktoś wezwał policję i to tyle.
A musiałem powiedzieć,że jesteś moją narzeczoną.Tak to by mnie nie puścili do domu,no wybacz.-Nie umiem się na niego gniewać.
-Wiesz co..wcale nie chcę być twoją uległą.Zrywam umowę.
Hihihihihihihi.Jaka ja jestem zła.
Nie dość,że rozdział miał być w poniedziałek to jeszcze jest krótki i bezsensu :D
Wolałabym opublikować to coś na górze i nie czekać nie wiadomo ile.
Jest takiej jakości,ponieważ lama do mnie cały czas piszę i się skupić nie mogę.
Kolejny dodam jeśli zobaczę tu 7 komentarzy-być może jutro.
Zapraszam też tu: martina-te-amo.blogspot.com
I do Madzi ♥ http://violetta-love-new-story.blogspot.com/
*Przeczytaj notkę na dole*
-Leon,zaczekaj-Złapałam go za rękę.
-Powiedz mi do kurwy co on Ci zrobił?-Spytał zdenerwowany.
-Byłam w sklepie,potem spotkałam jego.Poszliśmy do niego i jedyne co pamiętam to,że piliśmy wino.-Szepnęłam i się do niego przytuliłam.On niewzruszony nadal stał w tym samym miejscu.
-Czyli on cię...przeleciał.-Powiedział.Tak jak robisz to zazwyczaj ty.
-Ma to nagrane na tablecie.
-Jutro pożałuje,że się urodził-Westchnęłam.
-Leon...ja przepraszam,że Cię zakułam w te kajdanki...-Powiedziałam cicho,a on się zaśmiał.
-A ja przepraszam,że Cię uderzyłem.A tak swoja drogą to lubię dominująca Violę-Mruknął i musnął moją szyję.
-Więc Ci się podobało?-Zadałam pytanie.Miało mu się nie podobać,miał być wkurwiony.
-Tak.Mam nadzieję,że to powtórzymy.Tak.Ciesz się Violka jak mała dziewczynka,która dostała lizaka.
-No wiesz.Jak będziesz grzecznym chłopcem to myślę,że tak-Złapałam go za krawat i pocałowałam.
-A ta przypomina mi serce-Oznajmił Leon,patrząc na niebo pełne gwiazd.
-Serio?Serce?Mi to przypomina kwiatka-Zachichotałam.
-Zmieniasz mnie,Violetta-Zmieniam go..
-Na lepsze czy gorsze?-O boże drogi kocham Leona Verdasa.Znaczy nie.To jest palant.
-Myślę,że na lepsze.Tamte moje uległe traktowałem gorzej..Były bite,i wypieprzone na Amen-Zatkało mnie.
-Dlaczego tak się zachowywałeś?
-Lubię mieć kontrolę nad wszystkim.Lubię zadawać ból,taki jaki przechodziłem ja gdy byłem mniejszy-Powiedział.
-Nie chcę być twoją uległą..-Odwrócił się do mnie tak,że mogłam patrzeć na jego twarz.
-A ja nie chcę Cię tak traktować. Boje się tylko,że się w Tobie zakocham.Miłość jest głupia-Halo?Chyba umarłam.Potrzebuje tlenu.
-Miłość nie jest głupia...
-Nawet nie potrafię kochać.Chciałbym kochać Ciebie-O Boże drogi..
-Kocham Cię Leon.-Powiedziałam i złączyłam nasze usta w pocałunku.
Obudziłam się.Ty był tylko sen.Spojrzałam na zegarek 2:37.
-Co się stało
-Śniło mi się,że powiedziałam Ci,że Cię kocham a ty mówiłeś,że chciałbyś mnie kochać i tak dalej.-Podniósł się do pozycji siedzącej.
-Czasem sny się sprawdzają-Szepnął myśląc,że nie usłyszę i znów położył się spać.
Co to miało być?On coś sugeruje?Przebudziłam się około 8.Postanowiłam już wstać i wziąć orzeźwiający prysznic.
Po wykonanej czynności zeszłam na dół.
Gdzie jest Leon?Nigdzie go nie ma.
Weszłam do kuchni i zobaczyłam leżącą na stole karteczkę:Poszedłem załatwić sprawę z Taylorem.
O kurwa.Oni się tam pozabijają..
Wzięłam swój biały telefon firmy Apple i wykręciłam do niego numer.Poczta głosowa.
Dobra..myślę,że niedługo wróci.
Nie jest małym dzieckiem.
Nie będę się teraz tym przejmować.
A może on już nie żyje?
Idę tam.
Na miejsce dotarłam w 10 minut,przed niedużym domem Taylora stało jakieś auto.
Drzwi były otwarte więc spokojnie mogłam wejść.
Kogo tam zastałam?
Leona,Taylora i...policję.
-Kochanie dobrze,że jesteś.Ci panowie nie chcą mi wierzyć,że jesteś moją narzeczoną i to ty byłaś na tym nagraniu-Hahaha,Ja?Narzeczoną?
-Tak,dzień dobry.-Oznajmiłam.
-W takim razie pan Verdas może iść.Natomiast tego pana zabieramy-Wskazał na Taylora.
No,szybko poszło.
-Możesz mi powiedzieć co to miało być?!-Krzyknęłam.
-Spokojnie,mała-Mała to jest jego pała.
-Zaraz Cię uderzę,ale to szczegół-Uśmiechnęłam się sztucznie.
-Nie jesteś przypadkiem w ciąży?Robiłaś test?-Zaśmiał się.
-To ty nie wiesz?Wiatr mnie zapłodnił.
-Czuje zazdrość.Byłem u niego i mu przypieprzyłem ktoś wezwał policję i to tyle.
A musiałem powiedzieć,że jesteś moją narzeczoną.Tak to by mnie nie puścili do domu,no wybacz.-Nie umiem się na niego gniewać.
-Wiesz co..wcale nie chcę być twoją uległą.Zrywam umowę.
Hihihihihihihi.Jaka ja jestem zła.
Nie dość,że rozdział miał być w poniedziałek to jeszcze jest krótki i bezsensu :D
Wolałabym opublikować to coś na górze i nie czekać nie wiadomo ile.
Jest takiej jakości,ponieważ lama do mnie cały czas piszę i się skupić nie mogę.
Kolejny dodam jeśli zobaczę tu 7 komentarzy-być może jutro.
Zapraszam też tu: martina-te-amo.blogspot.com
I do Madzi ♥ http://violetta-love-new-story.blogspot.com/
środa, 8 kwietnia 2015
Konkurs!
Pampararam!
I oto jest wreszcie ten dzień kiedy Ola ogłasza konkurs na ONE SHOTA!
Tak sobie myślałam na polskim co by tu wam napisać aż wreszcie wpadłam na ten pomysł.
Więc tak, skoro jest to blog o Violettcie to chciałabym aby praca była z nią związana.
Może to być shot o przyjaźni lub o jakimś paringu np.Fedemiła.
Dziś jest 8.04.15,czyli pracę przysyłajcie do 15.04.15 na email: szalona.ola@autograf.pl
Pamiętajcie!
Nie liczy się ilość a jakość.
Każdy który weźmie udział w konkursie zostanie na pewno jakoś wynagrodzony.
Z osobami które wygrają pierwsze trzy miejsca skontaktuje się przez e-mail by omówić sensowną nagrodę.
ZACHĘCAM DO WZIĘCIA UDZIAŁU,NAPRAWDĘ WARTO!
I oto jest wreszcie ten dzień kiedy Ola ogłasza konkurs na ONE SHOTA!
Tak sobie myślałam na polskim co by tu wam napisać aż wreszcie wpadłam na ten pomysł.
Więc tak, skoro jest to blog o Violettcie to chciałabym aby praca była z nią związana.
Może to być shot o przyjaźni lub o jakimś paringu np.Fedemiła.
Dziś jest 8.04.15,czyli pracę przysyłajcie do 15.04.15 na email: szalona.ola@autograf.pl
Pamiętajcie!
Nie liczy się ilość a jakość.
Każdy który weźmie udział w konkursie zostanie na pewno jakoś wynagrodzony.
Z osobami które wygrają pierwsze trzy miejsca skontaktuje się przez e-mail by omówić sensowną nagrodę.
ZACHĘCAM DO WZIĘCIA UDZIAŁU,NAPRAWDĘ WARTO!
poniedziałek, 6 kwietnia 2015
Rozdział 4
*Przeczytaj notkę na dole*
Rozdział zawiera krótkie treści o charakterze erotycznym,czytasz na własną odpowiedzialność!
-Zamknij się.Jesteś taka jak inne moje suki-Wykrzyczał mi prosto w twarz po czym mnie uderzył.Co za palant.Nie wierzę,że od jednego głupiego zdarzenia potrafi stać się takim oziębłym gburem.
-Wyjdź!-Chciałam krzyknąć,lecz mój bolący policzek nie pozwalał mi na to.
Pan debil grzecznie się obrócił i wyszedł z brązowego pomieszczenia trzaskając przy ty drzwiami.
Aha,czyli jest zazdrosny,o Taylora.
(od autora:przyspieszyłam trochę akcję,nie opisując zdarzenia z Taylorem,czyli dawnym przyjacielem Violetty.Mieszka niedaleko nich,niedawno Castillo się z nim spotkała,z czego Verdas nie jest zadowolony)
O godzinie 15 'Pan' wyszedł na jakieś spotkanie,w sumie to ja też tam powinnam być,ale nie wybieram się nigdzie. A dzisiejszego wieczoru Verdas pożałuję,że mnie uderzył...
Za jakiejś 2 godziny powinien wrócić więc mam dużo czasu na przygotowanie się.
Powędrowałam do dużej łazienki i napuściłam gorącej wody do wanny i dolałam jakiej jagodowej emulsji-Ulubiony owoc Leona.
Rozebrałam się z ubrań i weszłam do ciepłej wody-Jak fajnie.
Dobrze,że zabrałam ze sobą seksowny strój.
Po 30 dobrych minutach leżenia i relaksowania się w wodzie,wyszłam z zimnej już cieczy.Owinęłam się szlafrokiem i zabrałam się za moje nieogarnięte włosy.
Rozczesałam je małą podręczną szczotką i związałam w kitkę.
Co do makijażu to nie będę robić mocnego,użyłam fioletowych cieni do powiek,tuszu i trochę fluidu.
Myślę,że wyglądam całkiem okej.
Weszłam do salonu w szybkim tempie i zabrałam swój strój po czym znów zalazłam się w zaparowanym pomieszczeniu.
Ubrałam się w naszykowane rzeczy i gotowa wyszłam z łazienki.
Spojrzałam na zegarek:16:56.Ciekawe kiedy wróci.
Jak na zawołanie usłyszałam ciche pukanie do drzwi,wiedziałam,że to Verdas.
Odkrzyknęłam:proszę,i moim oczom ukazał się kto?Jasne,że ten pieprzony idiota. Trzymał w jednej ręce wino a w drugiej dwa kieliszki.
Podeszłam do niego i go mocno pocałowałam.Oddał pocałunek.Huh,pora zacząć działać.-Pomyślałam.
Odłożył delikatnie wszystko co trzymał w rękach na stół i zjechał rękami do moim pośladków,po czym je delikatnie ścisnął.
Pchnęłam go na łóżku odrywając się od niego i siadając na nim okrakiem.
-Nie jest Ci za gorąco?Może zdejmiemy tą koszulę?-Czułam,że się już podniecił.
-Ttak..gorąco tu-Zająkał się.
Powoli odpinałam jego białą lnianą koszulę,gdy on niespodziewanie przekręcił mnie tak,że to ja byłam teraz pod nim.Zaczął całować mnie po szyi zniżając się do piersi,je też zaczął całować-przez stanik.Pff.
Po chwili zszedł na brzuch.O nie! To się już za długo ciągnie. Przerwij to!
Odepchnęłam go od siebie i sięgnęłam po kajdanki które znajdowały się w szafie.
-Teraz się zabawimy-Szepnęłam i powoli zaczęłam go przypinać do łóżka.Heh,wydaje się zadowolony.Nawet się nie wierci.
Usiadłam na nim i zaczęłam mu robić malinki na szyi.Zaczął cicho pojękiwać co oznaczało,że mu się podobało.
-Odepnij mnie-Warknął.
-Nie,teraz tak sobie poleżysz,dzień może dwa.To za to że mnie uderzyłeś-Krzyknęłam i zgarniając swój szlafrok wyszłam z pokoju.
Zeszłam do kuchni i nalałam sobie zimnej niegazowanej wody.
Nasze Verdasiątko sobie pocierpi.
Nienawidzę tego człowieka.A nie kochasz?-Mówiła mi moja podświadomość.
Nie! Na pewno go nie kocham!
A może jednak?Kurwa! Chyba się przebiorę i pójdę się przejść.To dobrze mi zrobi.
Weszłam na górę i na szczęście nie musiałam wchodzić do pokoju w którym leżał Verdas,ponieważ kremową tunikę i brązowe sandałki miałam na dole.
W szybkim tempie wyszłam zdomu apartamentu i skierowałam się do jakiegoś sklepu w celu kupienia sobie jakieś wody.
Po zrobionym zakupie wyszłam z małego sklepiku i zobaczyłam..
Taylora?!
Nie chcę z nim rozmawiać..
Zauważył mnie.Kuźwa!Podszedł do mnie i się przywitał.
-Chodźmy do mnie..-Zaproponował.
Obudziłam się w łóżku,obok Taylora.Goła?!
Nie no nie wierzę,że się z nim pieprzyłam.
-Księżniczka się obudziła?-Spytał całując mnie w głowę.Zerwałam się z łóżka i w pośpiechu zaczęłam się ubierać.Nie pamiętam co z nim robiłam.Jedyne co wiem to,że piliśmy wino i tu wszystko się urywa.Dosypał mi czegoś?
Na pewno.W końcu jest do tego zdolny..
Znam go nie od dziś.
Ale Leon będzie wkurwiony..
-Co my robiliśmy?!-Wykrzyczałam prawie się przewracając zakładając buta.
-Nie pamiętasz?Po tym co mówiłaś sądzę,że Ci się podobało.Zresztą zobacz-Powiedział podając mi tablet na którym było wszystko nagrane.Nie wierzę..
-Jeb się.Masz to usunąć-Rzuciłam tabletem i wyszłam z jego pieprzonego domu.
Jak on może być taką świnią?Jest gorszy od Verdasa.A może oni współpracują razem?!
Weszłam do apartamentu w którym tymczasowo mieszkaliśmy.Ciekawe co robi Verdas,chciałam wejść na górę ale usłyszałam,że ktoś krząta się po kuchni.Po cichu weszłam do pomieszczenia i ujrzałam Leona.To mam przejebane.
-Czemu płaczesz?-Spytał po cichu i do mnie podszedł.Czyli nie był zły?
-Taylor..-Zaczęłam.
-Zabije go..
O kurde xD Napisałam to,brawa dla Olusi.
Jak Wan się podoba?
Wiem,że miał być wczoraj,ale są święta i chciałam trochę spędzić czas z rodziną.
W środę idziemy do szkoły.
Idę się pociąć masłem ;_____;
Głupia szkoła.
Na szczęście mam swoją bff-czekoladę.
Wyszedł trochę krótki,ale macie za to zbliżenie Fjolgi i Leona.
Co się dzieje z Verdasem?Heh?
6 komentarzy---------->next
~~Ola
Rozdział zawiera krótkie treści o charakterze erotycznym,czytasz na własną odpowiedzialność!
-Zamknij się.Jesteś taka jak inne moje suki-Wykrzyczał mi prosto w twarz po czym mnie uderzył.Co za palant.Nie wierzę,że od jednego głupiego zdarzenia potrafi stać się takim oziębłym gburem.
-Wyjdź!-Chciałam krzyknąć,lecz mój bolący policzek nie pozwalał mi na to.
Pan debil grzecznie się obrócił i wyszedł z brązowego pomieszczenia trzaskając przy ty drzwiami.
Aha,czyli jest zazdrosny,o Taylora.
(od autora:przyspieszyłam trochę akcję,nie opisując zdarzenia z Taylorem,czyli dawnym przyjacielem Violetty.Mieszka niedaleko nich,niedawno Castillo się z nim spotkała,z czego Verdas nie jest zadowolony)
O godzinie 15 'Pan' wyszedł na jakieś spotkanie,w sumie to ja też tam powinnam być,ale nie wybieram się nigdzie. A dzisiejszego wieczoru Verdas pożałuję,że mnie uderzył...
Za jakiejś 2 godziny powinien wrócić więc mam dużo czasu na przygotowanie się.
Powędrowałam do dużej łazienki i napuściłam gorącej wody do wanny i dolałam jakiej jagodowej emulsji-Ulubiony owoc Leona.
Rozebrałam się z ubrań i weszłam do ciepłej wody-Jak fajnie.
Dobrze,że zabrałam ze sobą seksowny strój.
Po 30 dobrych minutach leżenia i relaksowania się w wodzie,wyszłam z zimnej już cieczy.Owinęłam się szlafrokiem i zabrałam się za moje nieogarnięte włosy.
Rozczesałam je małą podręczną szczotką i związałam w kitkę.
Co do makijażu to nie będę robić mocnego,użyłam fioletowych cieni do powiek,tuszu i trochę fluidu.
Myślę,że wyglądam całkiem okej.
Weszłam do salonu w szybkim tempie i zabrałam swój strój po czym znów zalazłam się w zaparowanym pomieszczeniu.
Ubrałam się w naszykowane rzeczy i gotowa wyszłam z łazienki.
Spojrzałam na zegarek:16:56.Ciekawe kiedy wróci.
Jak na zawołanie usłyszałam ciche pukanie do drzwi,wiedziałam,że to Verdas.
Odkrzyknęłam:proszę,i moim oczom ukazał się kto?Jasne,że ten pieprzony idiota. Trzymał w jednej ręce wino a w drugiej dwa kieliszki.
Podeszłam do niego i go mocno pocałowałam.Oddał pocałunek.Huh,pora zacząć działać.-Pomyślałam.
Odłożył delikatnie wszystko co trzymał w rękach na stół i zjechał rękami do moim pośladków,po czym je delikatnie ścisnął.
Pchnęłam go na łóżku odrywając się od niego i siadając na nim okrakiem.
-Nie jest Ci za gorąco?Może zdejmiemy tą koszulę?-Czułam,że się już podniecił.
-Ttak..gorąco tu-Zająkał się.
Powoli odpinałam jego białą lnianą koszulę,gdy on niespodziewanie przekręcił mnie tak,że to ja byłam teraz pod nim.Zaczął całować mnie po szyi zniżając się do piersi,je też zaczął całować-przez stanik.Pff.
Po chwili zszedł na brzuch.O nie! To się już za długo ciągnie. Przerwij to!
Odepchnęłam go od siebie i sięgnęłam po kajdanki które znajdowały się w szafie.
-Teraz się zabawimy-Szepnęłam i powoli zaczęłam go przypinać do łóżka.Heh,wydaje się zadowolony.Nawet się nie wierci.
Usiadłam na nim i zaczęłam mu robić malinki na szyi.Zaczął cicho pojękiwać co oznaczało,że mu się podobało.
-Odepnij mnie-Warknął.
-Nie,teraz tak sobie poleżysz,dzień może dwa.To za to że mnie uderzyłeś-Krzyknęłam i zgarniając swój szlafrok wyszłam z pokoju.
Zeszłam do kuchni i nalałam sobie zimnej niegazowanej wody.
Nasze Verdasiątko sobie pocierpi.
Nienawidzę tego człowieka.A nie kochasz?-Mówiła mi moja podświadomość.
Nie! Na pewno go nie kocham!
A może jednak?Kurwa! Chyba się przebiorę i pójdę się przejść.To dobrze mi zrobi.
Weszłam na górę i na szczęście nie musiałam wchodzić do pokoju w którym leżał Verdas,ponieważ kremową tunikę i brązowe sandałki miałam na dole.
W szybkim tempie wyszłam z
Po zrobionym zakupie wyszłam z małego sklepiku i zobaczyłam..
Taylora?!
Nie chcę z nim rozmawiać..
Zauważył mnie.Kuźwa!Podszedł do mnie i się przywitał.
-Chodźmy do mnie..-Zaproponował.
Obudziłam się w łóżku,obok Taylora.Goła?!
Nie no nie wierzę,że się z nim pieprzyłam.
-Księżniczka się obudziła?-Spytał całując mnie w głowę.Zerwałam się z łóżka i w pośpiechu zaczęłam się ubierać.Nie pamiętam co z nim robiłam.Jedyne co wiem to,że piliśmy wino i tu wszystko się urywa.Dosypał mi czegoś?
Na pewno.W końcu jest do tego zdolny..
Znam go nie od dziś.
Ale Leon będzie wkurwiony..
-Co my robiliśmy?!-Wykrzyczałam prawie się przewracając zakładając buta.
-Nie pamiętasz?Po tym co mówiłaś sądzę,że Ci się podobało.Zresztą zobacz-Powiedział podając mi tablet na którym było wszystko nagrane.Nie wierzę..
-Jeb się.Masz to usunąć-Rzuciłam tabletem i wyszłam z jego pieprzonego domu.
Jak on może być taką świnią?Jest gorszy od Verdasa.A może oni współpracują razem?!
Weszłam do apartamentu w którym tymczasowo mieszkaliśmy.Ciekawe co robi Verdas,chciałam wejść na górę ale usłyszałam,że ktoś krząta się po kuchni.Po cichu weszłam do pomieszczenia i ujrzałam Leona.To mam przejebane.
-Czemu płaczesz?-Spytał po cichu i do mnie podszedł.Czyli nie był zły?
-Taylor..-Zaczęłam.
-Zabije go..
O kurde xD Napisałam to,brawa dla Olusi.
Jak Wan się podoba?
Wiem,że miał być wczoraj,ale są święta i chciałam trochę spędzić czas z rodziną.
W środę idziemy do szkoły.
Idę się pociąć masłem ;_____;
Głupia szkoła.
Na szczęście mam swoją bff-czekoladę.
Wyszedł trochę krótki,ale macie za to zbliżenie Fjolgi i Leona.
Co się dzieje z Verdasem?Heh?
6 komentarzy---------->next
~~Ola
Zdjęcia które rozśmieszą każdego
Hej!
Jak widzicie przychodzę bez rozdziału.Spokojnie,rozdział się pojawi chyba dzisiaj.Nie mam teraz chęci na pisanie. :)
Od środy wszyscy idziemy do szkoły,skoro jesteśmy już po sprawdzianie szóstkoklasisty dadzą nam teraz trochę spokoju,więc gdy tylko będę miała czas będę Wam dodawać rozdziały.
A teraz proszę państwa.Mam dla Was coś śmiesznego.
Te zdjęcia znalazłam na Twitterze :D
Które zdjęcia podobają Wam się najbardziej?
Mi to z tym psem xD(leżę i nie wstanę,tylko Lazania to kundel nie pies :D)
Jak widzicie przychodzę bez rozdziału.Spokojnie,rozdział się pojawi chyba dzisiaj.Nie mam teraz chęci na pisanie. :)
Od środy wszyscy idziemy do szkoły,skoro jesteśmy już po sprawdzianie szóstkoklasisty dadzą nam teraz trochę spokoju,więc gdy tylko będę miała czas będę Wam dodawać rozdziały.
A teraz proszę państwa.Mam dla Was coś śmiesznego.
Te zdjęcia znalazłam na Twitterze :D
Które zdjęcia podobają Wam się najbardziej?
Mi to z tym psem xD(leżę i nie wstanę,tylko Lazania to kundel nie pies :D)
piątek, 3 kwietnia 2015
Rozdział 3
Następnego dnia obudziłam się cała obolała-Wczorajsza noc.
Verdas jeszcze spał,nie mogłam wykonać żadnego ruchu ponieważ mnie trzymał,jakbym mu miała uciec. Choć wczoraj miałam taki zamiar.
Myślałam,że to będzie wyglądać gorzej,nie było tak źle.
Był delikatny..jak by mnie kochał.
Czy mu brakuje czyjejś bliskości?
Po kilku minutach grzecznie wydostałam się z 'objęć' mojego szefa i po cichu powędrowałam do łazienki w celu wzięcia kąpieli.
Po wykonanej czynności ubrałam się w szare getry i czarną bluzę z napisem 'fuck you'. Zeszłam na dół po szklanych schodach i skierowałam się do kuchni,gdzie zastałam Verdasa pijącego kawę.
-Dzień dobry-Powiedział lekko się uśmiechając.
-Dobry..-Burknęłam.
-Jak się spało?Jesteś głodna?
-Dziękuje,dobrze.Nie,nie jestem głodna.
-Wiesz co było napisane na umowie?'Uległa słucha się pana'-Zaśmiałam się.-I teraz siadasz i jesz te naleśniki-Powiedział wskazując na talerz z posiłkiem.
-Będę musiał jeszcze na chwilkę jechać do biura,a później spędzimy ten czas razem.Dobrze?-Zaproponował.
-Tak.
-Podobał Ci się wczorajszy wieczór?Zadowoliłem Cię wystarczająco?-Bardzo kurwa śmieszne..-Pomyślałam.
-Nie bądź śmieszny..-Zaczęłam.
-Gdybym się nie zgodziła czekałaby mnie kara.To są twoje słowa.-Dokończyła.
-Kara czytaj ostre pieprzenie Violetta.
Ja pierdole,w co ja się wpakowałam.
Jeden dzień z nim i mam już ochotę spieprzyć do domu.
Choć,mogło być gorzej.
Może on wcale jeszcze nie pokazał na co go stać?
I przekonam się dopiero później?
Dobra,nie będę sobie zaprzątać tym głowy.
Poczułam wibrację telefonu,wyjęłam go z kieszeni.Hm?Numer nieznany?
Od:Numer nieznany:Verdas sobie szybko znalazł nową na miejsce Alis.
Co ta wiadomość ma znaczyć?
Usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi.Moim oczom ukazał się kto?Leon.
-Napijemy się wina?-Spytał.
-Tak,upij mnie a potem mnie przeleć.-Fuknęłam.
-Nie mam takiego zamiaru chyba,że będziesz niegrzeczna.Ale ty jesteś grzeczną dziewczynką.Prawda?-Spytał głaszcząc mnie po policzku.
Wzięłam poduszkę i w niego rzuciłam,on natomiast przerzucił mnie przez ramię i zaczął kierować się w stronę sypialni.
-Moje gesty aż tak Cię podniecają?-Zażartowałam.
Położył mnie delikatnie na łóżku a sam 'rzucił się' obok.
-Wykończysz mnie,skarbie-Powiedział.
-Dlaczego tak do mnie mówisz?To jest mylące.
-Hm..bo lubię.
-Opowiedz mi coś o sobie.-Poprosiłam.
-Pod warunkiem,że ty też mi coś opowiesz.-Kiwnęłam głową na znak zgody.
-Tak w skrócie to..matka ćpunka ojciec popełnił samobójstwo byłem w domu dziecka itd.Moje życie nie jest zbyt ciekawe-Szepnął.
-Jeśli nie chce nie musisz już mówić.Przykro mi-Powiedziałam i złapałam go za dłoń.
-Teraz ty.
-W wieku 3 lat moja mama zginęła w wypadku samochodowym,ojciec po tym zdarzeniu zaczął mnie regularnie bić.W późniejszym czasie pod opiekę wzięła mnie ciocia.-Skończyłam i kilka łez spłynęło po moich policzkach.
-To smutne,ale proszę nie płacz.Oboje mieliśmy trudne dzieciństwo-Powiedział i przyciągnął mnie do siebie. Odsunęliśmy się dopiero wtedy gdy czarny IPhon'e Leona zaczął wibrować.
-Przepraszam..-Powiedział i wyszedł z pokoju w celu odebrania urządzenia.
Może Leon dlatego teraz taki jest..Miał trudne dzieciństwo. Szkoda mi go.Wyobrażam sobie takiego bezbronnego małego Leosia.
Po 5 minutach szatyn wrócił do pokoju. Na jego twarzy malowała się złość.
-Muszę wyjechać-Oznajmił-Sprawy służbowe..
-Na jak długo?-Spytałam.
-2 miesiące,a ty pojedziesz ze mną.Muszę Cię mieć na oku.Powiedzmy,że robimy sobie wakacje.
-Skoro muszę..-Burknęłam.
-Pojedźmy teraz do twojego mieszkania abyś się mogła spakować,jutro rano lecimy.
Od 30 minut jesteśmy w drodze do Wenecji,Leon śpi.Na domiar tego jest oparty o moje ramię i praktycznie nie mogę się ruszać.
Poczułam,że się rusza.Obudził się.
-Wyspałeś się?-Zadałam pytanie-Spałeś na mnie.-Zachichotałam.
-Oh,wybacz.Wieczorem Ci to wynagrodzę.-Nie
-Ugh..mam okres.Jak mi przykro-Zaśmiał się i położył swoją dłoń na moim kolanie.
-Nie będzie seksu kochanie,pójdziemy na kolację.-Pff co?Leon nie będzie mnie pieprzył tylko pójdzie ze mną na kolację?Odlot.
-Co to za zmiana?-Wyszczerzyłam się.
-No wiesz..Muszę zadowalać moją uległą.Nie?
-Nie no..Tu jest wspaniale.Ten apartament..Brak mi słów.-Rzuciłam mu się na szyje i go pocałowałam.Od razu skarciłam się w myślach.
-Mmm..-Mruknął pogłębiając pocałunek.
Po krótkiej chwili zakończyliśmy swoją 'romantyczną' chwilę.
-Choć,zwiedzimy nasze dotychczasowe miejsce zamieszkania-Powiedział ciągnąc mnie za rękę.
-Nie mogę w to uwierzyć,będę mieszkać pod jednym dachem z Verdasem.-Zaśmiałam się.
-Musisz się przyzwyczaić kotku-Co?
-Cco masz na myśli?-Zapytałam.
-Prędzej czy później się we mnie zakochasz,w końcu stoi przed tobą bóg seksu.-Oboje się zaśmialiśmy.
-A jednak potrafisz być normalny,Verdas-Poruszył śmiesznie brwiami.
Po 'zwiedzeniu' naszego apartamentu poszłam się umyć. Dlaczego byłam taka głupia i zabrałam jedną z dwóch kusych piżam?
To będzie podniecało Verdasa i tak dalej..Znów skończymy w łóżku i tak dalej..
Po 20 minutach wyszłam z łazienki tym samym wchodząc do sypialni,moim oczom ukazał się Leon w samych bokserkach. No Violka,takiego widoku nie masz codziennie.
Na dodatek leżał sobie na MOIM łóżku,w umowie nie było,że będę z nim cały czas spać.No hello ja też chcę się wyspać,co z nim nie jest możliwe.
-Przepraszam,że przeszkadzam bogowi seksu,ale tu jest mój pokój-Wyszczerzyłam się.
-Niech bogini piękności się tu obok położy,zaraz wychodzę.
Bez zastanowienia położyłam się obok mojego 'pana' i zabrałam mu z kolan laptopa od którego był jak widać uzależniony.
Zachowujemy się jak para.Nie jak uległa i pan.Co mi się całkiem podoba.Mogło być gorzej.Albo naoglądałam się za dużo filmów,gdzie uległe były bite pejczem czy chuj wie czym.
Pampararam! Napisałam rozdział :D Wszyscy się cieszą.
Czekam na wasze opinie w komentarzach.
Kolejny może jutro.
Verdas jeszcze spał,nie mogłam wykonać żadnego ruchu ponieważ mnie trzymał,jakbym mu miała uciec. Choć wczoraj miałam taki zamiar.
Myślałam,że to będzie wyglądać gorzej,nie było tak źle.
Był delikatny..jak by mnie kochał.
Czy mu brakuje czyjejś bliskości?
Po kilku minutach grzecznie wydostałam się z 'objęć' mojego szefa i po cichu powędrowałam do łazienki w celu wzięcia kąpieli.
Po wykonanej czynności ubrałam się w szare getry i czarną bluzę z napisem 'fuck you'. Zeszłam na dół po szklanych schodach i skierowałam się do kuchni,gdzie zastałam Verdasa pijącego kawę.
-Dzień dobry-Powiedział lekko się uśmiechając.
-Dobry..-Burknęłam.
-Jak się spało?Jesteś głodna?
-Dziękuje,dobrze.Nie,nie jestem głodna.
-Wiesz co było napisane na umowie?'Uległa słucha się pana'-Zaśmiałam się.-I teraz siadasz i jesz te naleśniki-Powiedział wskazując na talerz z posiłkiem.
-Będę musiał jeszcze na chwilkę jechać do biura,a później spędzimy ten czas razem.Dobrze?-Zaproponował.
-Tak.
-Podobał Ci się wczorajszy wieczór?Zadowoliłem Cię wystarczająco?-Bardzo kurwa śmieszne..-Pomyślałam.
-Nie bądź śmieszny..-Zaczęłam.
-Gdybym się nie zgodziła czekałaby mnie kara.To są twoje słowa.-Dokończyła.
-Kara czytaj ostre pieprzenie Violetta.
Ja pierdole,w co ja się wpakowałam.
Jeden dzień z nim i mam już ochotę spieprzyć do domu.
Choć,mogło być gorzej.
Może on wcale jeszcze nie pokazał na co go stać?
I przekonam się dopiero później?
Dobra,nie będę sobie zaprzątać tym głowy.
Poczułam wibrację telefonu,wyjęłam go z kieszeni.Hm?Numer nieznany?
Od:Numer nieznany:Verdas sobie szybko znalazł nową na miejsce Alis.
Co ta wiadomość ma znaczyć?
Usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi.Moim oczom ukazał się kto?Leon.
-Napijemy się wina?-Spytał.
-Tak,upij mnie a potem mnie przeleć.-Fuknęłam.
-Nie mam takiego zamiaru chyba,że będziesz niegrzeczna.Ale ty jesteś grzeczną dziewczynką.Prawda?-Spytał głaszcząc mnie po policzku.
Wzięłam poduszkę i w niego rzuciłam,on natomiast przerzucił mnie przez ramię i zaczął kierować się w stronę sypialni.
-Moje gesty aż tak Cię podniecają?-Zażartowałam.
Położył mnie delikatnie na łóżku a sam 'rzucił się' obok.
-Wykończysz mnie,skarbie-Powiedział.
-Dlaczego tak do mnie mówisz?To jest mylące.
-Hm..bo lubię.
-Opowiedz mi coś o sobie.-Poprosiłam.
-Pod warunkiem,że ty też mi coś opowiesz.-Kiwnęłam głową na znak zgody.
-Tak w skrócie to..matka ćpunka ojciec popełnił samobójstwo byłem w domu dziecka itd.Moje życie nie jest zbyt ciekawe-Szepnął.
-Jeśli nie chce nie musisz już mówić.Przykro mi-Powiedziałam i złapałam go za dłoń.
-Teraz ty.
-W wieku 3 lat moja mama zginęła w wypadku samochodowym,ojciec po tym zdarzeniu zaczął mnie regularnie bić.W późniejszym czasie pod opiekę wzięła mnie ciocia.-Skończyłam i kilka łez spłynęło po moich policzkach.
-To smutne,ale proszę nie płacz.Oboje mieliśmy trudne dzieciństwo-Powiedział i przyciągnął mnie do siebie. Odsunęliśmy się dopiero wtedy gdy czarny IPhon'e Leona zaczął wibrować.
-Przepraszam..-Powiedział i wyszedł z pokoju w celu odebrania urządzenia.
Może Leon dlatego teraz taki jest..Miał trudne dzieciństwo. Szkoda mi go.Wyobrażam sobie takiego bezbronnego małego Leosia.
Po 5 minutach szatyn wrócił do pokoju. Na jego twarzy malowała się złość.
-Muszę wyjechać-Oznajmił-Sprawy służbowe..
-Na jak długo?-Spytałam.
-2 miesiące,a ty pojedziesz ze mną.Muszę Cię mieć na oku.Powiedzmy,że robimy sobie wakacje.
-Skoro muszę..-Burknęłam.
-Pojedźmy teraz do twojego mieszkania abyś się mogła spakować,jutro rano lecimy.
Od 30 minut jesteśmy w drodze do Wenecji,Leon śpi.Na domiar tego jest oparty o moje ramię i praktycznie nie mogę się ruszać.
Poczułam,że się rusza.Obudził się.
-Wyspałeś się?-Zadałam pytanie-Spałeś na mnie.-Zachichotałam.
-Oh,wybacz.Wieczorem Ci to wynagrodzę.-Nie
-Ugh..mam okres.Jak mi przykro-Zaśmiał się i położył swoją dłoń na moim kolanie.
-Nie będzie seksu kochanie,pójdziemy na kolację.-Pff co?Leon nie będzie mnie pieprzył tylko pójdzie ze mną na kolację?Odlot.
-Co to za zmiana?-Wyszczerzyłam się.
-No wiesz..Muszę zadowalać moją uległą.Nie?
-Nie no..Tu jest wspaniale.Ten apartament..Brak mi słów.-Rzuciłam mu się na szyje i go pocałowałam.Od razu skarciłam się w myślach.
-Mmm..-Mruknął pogłębiając pocałunek.
Po krótkiej chwili zakończyliśmy swoją 'romantyczną' chwilę.
-Choć,zwiedzimy nasze dotychczasowe miejsce zamieszkania-Powiedział ciągnąc mnie za rękę.
-Nie mogę w to uwierzyć,będę mieszkać pod jednym dachem z Verdasem.-Zaśmiałam się.
-Musisz się przyzwyczaić kotku-Co?
-Cco masz na myśli?-Zapytałam.
-Prędzej czy później się we mnie zakochasz,w końcu stoi przed tobą bóg seksu.-Oboje się zaśmialiśmy.
-A jednak potrafisz być normalny,Verdas-Poruszył śmiesznie brwiami.
Po 'zwiedzeniu' naszego apartamentu poszłam się umyć. Dlaczego byłam taka głupia i zabrałam jedną z dwóch kusych piżam?
To będzie podniecało Verdasa i tak dalej..Znów skończymy w łóżku i tak dalej..
Po 20 minutach wyszłam z łazienki tym samym wchodząc do sypialni,moim oczom ukazał się Leon w samych bokserkach. No Violka,takiego widoku nie masz codziennie.
Na dodatek leżał sobie na MOIM łóżku,w umowie nie było,że będę z nim cały czas spać.No hello ja też chcę się wyspać,co z nim nie jest możliwe.
-Przepraszam,że przeszkadzam bogowi seksu,ale tu jest mój pokój-Wyszczerzyłam się.
-Niech bogini piękności się tu obok położy,zaraz wychodzę.
Bez zastanowienia położyłam się obok mojego 'pana' i zabrałam mu z kolan laptopa od którego był jak widać uzależniony.
Zachowujemy się jak para.Nie jak uległa i pan.Co mi się całkiem podoba.Mogło być gorzej.Albo naoglądałam się za dużo filmów,gdzie uległe były bite pejczem czy chuj wie czym.
Pampararam! Napisałam rozdział :D Wszyscy się cieszą.
Czekam na wasze opinie w komentarzach.
Kolejny może jutro.
czwartek, 2 kwietnia 2015
Rozdział 2
Obudził mnie wyjątkowo wkurwiający budzik.Podniosłam się do pozycji siedzącej i spojrzałam na wyświetlacz telefon:7:10.Pora wstać-pomyślałam.
Zeszłam do kuchni i nalałam sobie zimnej niegazowanej wody do szklanki. Do biura mam na 9 więc zdążę jeszcze iść pobiegać.O tak! To jest świetny pomysł.Ostatnio zbyt często chodzę na imprezy.Od dzisiaj to się zmieni.Zacznę znów chodzić na siłownię i będę trzymać odpowiednią dietę.
Wbiegłam na górę i założyłam na siebie sportowe ciuchy i buty Nike.
Gotowa na poranne bieganie wyszłam z domu.
Skierowałam się do parku.Włożyłam do uszu słuchawki i puściłam swoją ulubioną piosenkę Love Me Like You Do.
Bieganie mnie odpręża.Zdążyłam już zapomnieć o tej chorej propozycji Verdasa.
Do 10 mam czas na odpowiedź.
Co mam zrobić?Nie wiem..
Zgodzę się.Nie mam innego wyjścia.
Poczułam,że się z kimś zderzam,upadłam na trawnik i 'rzuciłam' oczami w górę.
Verdas?!
Co on tu robi?
-Kogo ja tu widzę..-Burknął.
-Podjęłam decyzję-Oznajmiłam.
-To wspaniale kochanie.Rozumiem,że się zgadasz-Odrzekł podekscytowany.
-Nie zapędzaj się.Tak zgadzam się,ale wolałabym jeszcze omówić kilka rzeczy-Poinformowałam go.
-Nie ma sprawy,W takim razie po pracy pojedziemy do mnie.-Wyrzekł.
Od razu po pracy Verdas czekał na mnie w swoim aucie. Skierowaliśmy się do jego posiadłości byłam kilka razy u niego i muszę przyznać,że ma zajebisty dom.
-Napijesz się czegoś?-Spytał biorąc ode mnie czerwony płaszcz.
-Nie,dziękuje-Odmówiłam.
-Poczekaj na mnie w salonie,zaraz do Ciebie przyjdę-Powiedział.
Weszłam do salonu i usiadłam na skórzanej kanapie,po chwili moim oczom ukazał się mój szef z jakimś papierem.
-Musisz podpisać-Powiedział podając mi długopis.
-Umowa.Między mną a Tobą-Westchnęłam.
-Co tu jest napisane?Muszę to czytać?.
-Widzę,że się boisz-Powiedział przybliżając się do mnie.
-Jak mam się nie bać?Tak z dnia na dzień proponujesz mi bycie twoją uległą. A jak nie to powiesz wszystkim o mojej przeszłości..
-Robimy to dla przyjemności,mojej i twojej.Nie będziemy robić tego czego nie chcesz.-Powiedział i otarł swoim kciukiem o moją dłoń.
Około 22 Leon odwiózł mnie do domu.Omówiliśmy wszystko. Może jednak on nie jest taki zły?Wydaje się całkiem spoko.
No jasne Violka,proponuję Ci bycie jego uległą..Jest jak najbardziej spoko.
Weszłam do łazienki i napuściłam sobie gorącej wody do wanny.
Rozebrałam się z ciuchów i weszłam do ciepłej wody dolewając jakiegoś pomarańczowego olejku do przezroczystej cieszy.
Po chwili usłyszałam dźwięk przychodzącego SMS'a.
Sięgnęłam po telefon i wpisując krótkie hasło odblokowałam ekran telefonu.
Ujrzałam tam wiadomość od mego szefa,który poinformował mnie,że jutro mam wolne i od piątku do niedzieli u niego będę.
Odpisałam,że się zgadzam.
Po 30 minutach wyszłam z wanny i owinęłam się fioletowym ręcznikiem.
Otworzyłam sobie wino i usiadłam przed telewizorem.
Czy ja na pewno dobrze zrobiłam zgadzając się na jego propozycję?
Nazajutrz obudziłam się o godzinie 9. A raczej obudził mnie Verdas.Od tak wparował do mnie do domu.Wpadł tu tylko po to by mi oznajmić o naszym piątkowym spotkaniu,i zrobił mi śniadanie. Jak on to powiedział?'Jesteś teraz moja i będziesz jeść jak normalny człowiek'.
Ten człowiek z dnia na dzień staje się coraz bardziej zaskakujący.
Po chwili leniuchowania postanowiłam iść się ubrać i wybrać na małe zakupy.
O 11 pojechałam do centrum handlowego,muszę sobie kupić jakieś buty na ślub mojej przyjaciółki-Suzy.
Skoro mam kremową sukienkę to może buty kupię sobie tego samego koloru?
Całkiem niezły pomysł.
Po 15 minutach oglądania wszystkich możliwych par,wybrałam odpowiednie dla mnie.
Po zapłaceniu za zakup skierowałam się na jakaś dobrą kawę.
Weszłam do mojej ulubionej kawiarni i złożyłam zamówienie.
Zawsze tu mają pyszną kawę.
-Witam panne Castillo-Usłyszałam głos Liama i się odwróciłam.
Ja pieprzę jeszcze jego tu brakowało.
-Nie mam czasu na rozmowę-Fuknęłam i chciałam wstać lecz uniemożliwił mi to jego uścisk.
-Puść mnie-Warknęłam.
Jak ten czas szybko leci.Dziś już piątek i spotkanie moje z Verdasem.Trochę się boję,ale staram się o tym nie myśleć. Mam nadzieję,że mi nie zrobi krzywdy.
Przynajmniej tak powiedział. Jego mama nie jest złym człowiekiem.Nie wiem po kim jej syn ma taki charakterek.Brak mu miłości?Po co mu ja w roli uległej?
Nie mam pojęcia.
Może ktoś z biura mi coś o nim powie,lub będę zmuszona go sama o to zapytać.Boje się jego reakcji,nie wiem jak na to zareaguje. Pod wieczór byłam już o Leona.
Bez pukania weszłam do środka mieszkania.
Gdy mnie zauważył szybkim krokiem do mnie podszedł i mocno pocałował.
-Pragnę Cię-Wyszeptał. O kurwa!
Hejo! Jak widzicie mamy 2 rozdział :D Wiem,że nie jest odpowiedniej długości,ale jutro będzie dłuższy.
Komentujcie! ;)
Zeszłam do kuchni i nalałam sobie zimnej niegazowanej wody do szklanki. Do biura mam na 9 więc zdążę jeszcze iść pobiegać.O tak! To jest świetny pomysł.Ostatnio zbyt często chodzę na imprezy.Od dzisiaj to się zmieni.Zacznę znów chodzić na siłownię i będę trzymać odpowiednią dietę.
Wbiegłam na górę i założyłam na siebie sportowe ciuchy i buty Nike.
Gotowa na poranne bieganie wyszłam z domu.
Skierowałam się do parku.Włożyłam do uszu słuchawki i puściłam swoją ulubioną piosenkę Love Me Like You Do.
Bieganie mnie odpręża.Zdążyłam już zapomnieć o tej chorej propozycji Verdasa.
Do 10 mam czas na odpowiedź.
Co mam zrobić?Nie wiem..
Zgodzę się.Nie mam innego wyjścia.
Poczułam,że się z kimś zderzam,upadłam na trawnik i 'rzuciłam' oczami w górę.
Verdas?!
Co on tu robi?
-Kogo ja tu widzę..-Burknął.
-Podjęłam decyzję-Oznajmiłam.
-To wspaniale kochanie.Rozumiem,że się zgadasz-Odrzekł podekscytowany.
-Nie zapędzaj się.Tak zgadzam się,ale wolałabym jeszcze omówić kilka rzeczy-Poinformowałam go.
-Nie ma sprawy,W takim razie po pracy pojedziemy do mnie.-Wyrzekł.
Od razu po pracy Verdas czekał na mnie w swoim aucie. Skierowaliśmy się do jego posiadłości byłam kilka razy u niego i muszę przyznać,że ma zajebisty dom.
-Napijesz się czegoś?-Spytał biorąc ode mnie czerwony płaszcz.
-Nie,dziękuje-Odmówiłam.
-Poczekaj na mnie w salonie,zaraz do Ciebie przyjdę-Powiedział.
Weszłam do salonu i usiadłam na skórzanej kanapie,po chwili moim oczom ukazał się mój szef z jakimś papierem.
-Musisz podpisać-Powiedział podając mi długopis.
-Umowa.Między mną a Tobą-Westchnęłam.
-Co tu jest napisane?Muszę to czytać?.
-Widzę,że się boisz-Powiedział przybliżając się do mnie.
-Jak mam się nie bać?Tak z dnia na dzień proponujesz mi bycie twoją uległą. A jak nie to powiesz wszystkim o mojej przeszłości..
-Robimy to dla przyjemności,mojej i twojej.Nie będziemy robić tego czego nie chcesz.-Powiedział i otarł swoim kciukiem o moją dłoń.
Około 22 Leon odwiózł mnie do domu.Omówiliśmy wszystko. Może jednak on nie jest taki zły?Wydaje się całkiem spoko.
No jasne Violka,proponuję Ci bycie jego uległą..Jest jak najbardziej spoko.
Weszłam do łazienki i napuściłam sobie gorącej wody do wanny.
Rozebrałam się z ciuchów i weszłam do ciepłej wody dolewając jakiegoś pomarańczowego olejku do przezroczystej cieszy.
Po chwili usłyszałam dźwięk przychodzącego SMS'a.
Sięgnęłam po telefon i wpisując krótkie hasło odblokowałam ekran telefonu.
Ujrzałam tam wiadomość od mego szefa,który poinformował mnie,że jutro mam wolne i od piątku do niedzieli u niego będę.
Odpisałam,że się zgadzam.
Po 30 minutach wyszłam z wanny i owinęłam się fioletowym ręcznikiem.
Otworzyłam sobie wino i usiadłam przed telewizorem.
Czy ja na pewno dobrze zrobiłam zgadzając się na jego propozycję?
Nazajutrz obudziłam się o godzinie 9. A raczej obudził mnie Verdas.Od tak wparował do mnie do domu.Wpadł tu tylko po to by mi oznajmić o naszym piątkowym spotkaniu,i zrobił mi śniadanie. Jak on to powiedział?'Jesteś teraz moja i będziesz jeść jak normalny człowiek'.
Ten człowiek z dnia na dzień staje się coraz bardziej zaskakujący.
Po chwili leniuchowania postanowiłam iść się ubrać i wybrać na małe zakupy.
O 11 pojechałam do centrum handlowego,muszę sobie kupić jakieś buty na ślub mojej przyjaciółki-Suzy.
Skoro mam kremową sukienkę to może buty kupię sobie tego samego koloru?
Całkiem niezły pomysł.
Po 15 minutach oglądania wszystkich możliwych par,wybrałam odpowiednie dla mnie.
Po zapłaceniu za zakup skierowałam się na jakaś dobrą kawę.
Weszłam do mojej ulubionej kawiarni i złożyłam zamówienie.
Zawsze tu mają pyszną kawę.
-Witam panne Castillo-Usłyszałam głos Liama i się odwróciłam.
Ja pieprzę jeszcze jego tu brakowało.
-Nie mam czasu na rozmowę-Fuknęłam i chciałam wstać lecz uniemożliwił mi to jego uścisk.
-Puść mnie-Warknęłam.
Jak ten czas szybko leci.Dziś już piątek i spotkanie moje z Verdasem.Trochę się boję,ale staram się o tym nie myśleć. Mam nadzieję,że mi nie zrobi krzywdy.
Przynajmniej tak powiedział. Jego mama nie jest złym człowiekiem.Nie wiem po kim jej syn ma taki charakterek.Brak mu miłości?Po co mu ja w roli uległej?
Nie mam pojęcia.
Może ktoś z biura mi coś o nim powie,lub będę zmuszona go sama o to zapytać.Boje się jego reakcji,nie wiem jak na to zareaguje. Pod wieczór byłam już o Leona.
Bez pukania weszłam do środka mieszkania.
Gdy mnie zauważył szybkim krokiem do mnie podszedł i mocno pocałował.
-Pragnę Cię-Wyszeptał. O kurwa!
Hejo! Jak widzicie mamy 2 rozdział :D Wiem,że nie jest odpowiedniej długości,ale jutro będzie dłuższy.
Komentujcie! ;)
Subskrybuj:
Posty (Atom)